sobota, 16 sierpnia 2008

AGNIESZKA CHYLIŃSKA
Przesłuchanie: AGNIESZKA CHYLINSKA o swoich ulubionych płytach.chylinska


MICHAEL JACKSON
Off The Wall
To się wiąże z moim pierwszym wyjazdem za granicę. Gdy miałam 13 lat pojechałam razem z moim bratem do Francji – był to 89 rok... Wtedy już byłam fanką Michaela Jacksona, ale nie miałam ani jednej jego płyty... Thriller wówczas znalazłam, a Off The Wall – nie, bo była to płyta mniej popularna. I właśnie Off The Wall otworzyło mi oczy na soul, na muzykę czarnych. Uważam, że to najambitniejszy album Jacksona. Jest bardzo taneczny, ale są tam też klimaty Otisa Reddinga... To była pierwsza płyta, którą sama sobie kupiłam. Bo wcześniej było tak, że tata kupował mi płyty... Kupiłam Off The Wall w Lyonie i maglowałam bardzo długo... MICHAEL JACKSON był w tamtych czasach moim guru. Dzięki niemu odkryłam Jamesa Browna czy właśnie – Reddinga. Ze mną – jeśli chodzi o muzykę – zawsze było tak, że najpierw poznawałam „skutek”, a dopiero później „przyczynę”... Mam wszystkie płyty Jacksona. THRILLER czy BAD są w porządku, a te późniejsze już są dla mnie nie do przejścia. Nie pasują mi te numery – za mało różnią się między sobą.

MADONNA
LIKE A VIRGIN
Tę płytę przywiózł mi ojciec z któregoś rejsu... To jest ta MADONNA, która najbardziej mi się podoba. Bardzo lubię MATERIAL GIRL – numer ma taki klimat, że nie wiadomo, czy można do końca brać go serio. Świetne jest Love Don’t Live Here Anymore. Bardzo fajna ballada, w której MADONNA pokazuje, że potrafi wspaniale zaśpiewać i to z takim aktorskim zacięciem. Pod koniec jest taki moment, że łka... Gdy poznałam tę płytę byłam trzynastoletnią dziewczynką, która lubiła tańczyć. I to było coś, przy czym można było świetnie się bawić. Szłam ulicą, słuchałam Like A Virgin z walkmana i prawie unosiłam się w powietrzu – tak mi to pasowało... Madonnę cenię nie tylko jako artystkę. Zresztą uważam, że jej głos nie jest głosem wybitnym. Ale jej sposób bycia, jej image jest genialny – w takim sensie, że nie można jej wrzucić w jedną szufladkę. Nie można po prostu powiedzieć o niej, że jest zła albo dobra, kobieca albo niekobieca... Potrafiła nagrać taką płytę jak Like A Virgin, ale też taki numer jak Vogue, gdzie jawi się jako kocica, wamp. To jest piękne, że nie jest jakąś jałową laleczką, którą ktoś produkuje i która wyśpiewuje cudze piosenki... Ostatnio przeczytałam jej biografię. Odniosłam bardzo pozytywne wrażenie: to naprawdę silna osobowość. Dzięki tej książce inaczej patrzę na idoli. Tak jak kiedyś imponowało mi życie JANIS JOPLIN – tak teraz imponuje mi życie MADONNY, która potrafiła wytrzymać wszelkie stresogenne sytuacje. No i jest modliszką – umie iść po trupach do celu (śmiech)... 15 lat na scenie i ciągle jest w formie, ciągle zaskakuje.

THE DOORS
The Doors
Co ja mogę powiedzieć o tej płycie? Przede wszystkim – The End... Light My Fire wydaje mi się zbyt radosną kompozycją jak na The Doors, ale te solówki Kriegera i Manzarka to niesamowita sprawa... The Doors zaczęłam poznawać od tekstów Jima Morrisona. Gdzieś tam kupiłam sobie tomik jego poezji, a dopiero potem sięgnęłam po ich pierwszą płytę, bo chciałam słuchać tak po kolei... I ten album od razu zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Po pierwsze: głos Morrisona. Po drugie: tu jest ta świeżość. Po trzecie: Break On Through na otwarcie – niesamowity, napędzający numer... No i – oczywiście – The End... Trzeba pamiętać, że w latach sześćdziesiątych to był prekursorski zespół. Z frontmanem, który był intrygujący i skandalizował... Druga płyta, Strange Days, jest w porządku. Na Waiting For The Sun Morrison powoli wymięka, Morrison Hotel bardzo mi się podoba, a L.A. Woman to już taka bardziej rhythm’n’bluesowa płytka. Tam jest numer, który wyjątkowo lubię: Cars Hiss By My Window. Taki klasyczny blusior – jakby pijany Jim śpiewał sobie w knajpie... Ale ja chcę pamiętać tego młodszego, chudziutkiego, żywiołowego Morrisona.

NIRVANA
Nevermind

Nie zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że Nirvana sprzedała się na tej płycie. Mówienie, że to komercyjny grunge, uważam za idiotyzm...To genialny album i dlatego okazał się przebojowy. Najfajniejsze na tej płycie są numery jak Smells Like Teen Spirit czy Lithium... Przez Cobaina przemawia taki ból... Zachowywał się w szczególny sposób, tak sztucznie się uśmiechał w teledyskach. W oczach widać to cierpienie. Ja w ogóle cenię artystów, którzy nie śpiewają o tym, że życie jest piękne, tylko o swoich frustracjach, swoim strachu przed śmiercią, przed ludźmi... I to wszystko jest w tekstach Morrisona i Cobaina. I dlatego tak bardzo się z nimi identyfikuję. Cobain to też nie był wybitny wokal, ale nikt tak jak on nie jest w stanie zaśpiewać. Miał specyficzną chrypę, potrafił świetnie krzyczeć. A wiesz, co jest najsmutniejsze? To, co dzieje się z muzykami po śmierci frontmana. Uważam, że Foo Fighters to pomyłka... Płyta In Utero też wywarła na mnie duże wrażenie. Unplugged jest piękną, ale tak strasznie dołującą płytą, że rzadko jej słucham..

JANIS JOPLIN

Uważam Pearl za jej najlepszą płytę. Cheap Thrills to jeszcze nie to, niektóre solówki są żenujące... A Pearl to już album dopracowany, spójny. Janis wspaniale tu śpiewa. Jest na tej płycie najlepsza rzecz, jaką nagrała: A Woman Left Lonely. Coś co mnie wzrusza – nawet, gdy tylko o tym mówię, mam ciarki... Strasznie też kocham ten numer Buried Alive In Blues, do którego nie zdążyła już nagrać wokalu... To dla mnie najważniejsza wokalistka – dzięki niej poznałam Arethę Franklin, Ellę Fitzgerald i Bessie Smith, na której szczególnie się wzorowała...

TYPE O NEGATIVE
Bloody Kisses
Peter Steele też ma niesamowity głos. To co pisze jest mroczne i przez to – piękne. Powiem szczerze, że nigdy nie przepadałam za taką gotycką odmianą rocka. Nigdy nie interesował mnie taki zespół jak Danzig... Ale gdy odkryłam Black Number One Type O Negative – stwierdziłam, że to jest to i kupiłam sobie Bloody Kisses. Tam jest Christian Woman... Przez dwa miesiące słuchałam na okrągło tej płyty. Nie mogłam włączyć niczego innego, bo wszystko inne wydawało mi się brzydkie... Steele to po prostu facet! Kocham zespoły z takimi grubą kreską narysowanymi frontmanami. Podoba mi się też to, co mówi w wywiadach.

Brak komentarzy: